Do dwóch razy sztuka! Austriacki spadochroniarz Felix Baumgartner wyskoczył z wysokości nieco ponad 39 km, spadał swobodnie 4 minuty 20 sekund, po czym otworzył się spadochron i skoczek wylądował bezpiecznie na ziemi. Pobił trzy rekordy.
W niedzielę dwukrotnie przesunięto godzinę startu Baumgartnera, jednak w końcu zdecydowano się na podjęcie próby bicia rekordu. Przy korzystnych warunkach balon wraz ze skoczkiem uniósł się w powietrze o godz. 17.30 (czasu polskiego) w Roswell w USA.
Po godz. 18. kapsuła zbliżyła się do tzw. linii Armstronga, gdzie bez odpowiedniego sprzętu człowiek nie jest w stanie przeżyć dłużej niż jedną sekundę.Na wysokości ok. 17 tys. km zdecydowano się na zrzucenie ponad 30 kg balastu, by zwiększyć prędkość unoszenia się kapsuły.
Wznoszenie trwało ponad dwie i pół godziny. Kiedy balon osiągnął planowaną wysokość, ekipa naziemna rozpoczęła procedurę przygotowującą Baumgartnera do skoku ze stratosfery. Bezpośrednio przed skokiem skoczek rozmawiał z poprzednim rekordzistą Josephem Kittingerem, który przeprowadził go przez listę kontrolną zawierająca około 40 punktów.
Austriak skoczył o godz. 20.07 czasu polskiego z wysokości 39 km. Najpierw przez cztery minuty i dwadzieścia sekund swobodnie opadał, potem, na wysokości 1,5 km, rozwinął spadochron i bezpiecznie wylądował.
Człowiek szybszy od dźwięku
Baumgartner pobił rekord wysokości załogowego lotu balonem, ustanowiony w 1961 r. przez Victora Prathera i Malcoma Rossa, którzy wznieśli się na wysokość 34 668 metrów.
Austriak ustanowił również rekord skoku ze spadochronem z największej wysokości ustanowiony w 1960 roku przez Kittingera, który skoczył z wysokości 31 333 metrów. Kittinger od początku uczestniczył w projekcie Red Bull Stratos jako mentor austriackiego skoczka.
Na skok czekał tydzień
Pierwotnie skok miał się odbyć w poniedziałek 8 października, jednak ze względu na złe warunki atmosferyczne został przesunięty na następny dzień.I było naprawdę blisko startu - Baumgartner przez półtorej godziny wdychał czysty tlen w wydzielonym pomieszczeniu, potem ubrany w specjalny kombinezon został umieszczony w kapsule. Do lotu przygotowano też balon. Ale - jak brzmiały pierwsze komunikaty - natura znów nie pozwoliła na start.Ponownie z powodu zbyt silnego wiatru trzeba było przerwać operację w momencie, gdy Austriak był już w pełni gotowy do misji. Skok odłożono na późniejszy termin.W środę wieczorem organizatorzy poinformowali, że skok będzie możliwy najwcześniej w niedzielę, gdy otworzy się okno pogodowe. W czwartek skok, z powodu pogarszającej się pogody, był wykluczony.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz